Dziwny jest ten Mazurek. Z tą swoją majaczącą, zaznaczoną jedynie delikatnie inwokacją. Ulotną, nieobecną…
Dziwny jest z tym swoim tematem powracającym raz za razem, a z każdym objawieniem inaczej. Leniwie rozlewający się po wychwyconych pejzażach, zasłyszanych echach melodii. Z pięknem swojej linii artykułowanej mistrzowskim rubato. Za każdym razem inaczej. Przez każdego, o tak właśnie, właściwie, odpowiednio może zatrzymującego dźwięki w eterze. Przez każdego inaczej stawiającego ciche przecinki, średniki i myślniki. Zawsze szeptany na nowo, a często tak przepięknie…
Dziwny jest ten Mazurek z tym krzykiem. Czasami głośnym, szklistym. Czasami lekko zdławionym. Okraszonym wielkim znakiem zapytania. Bez odpowiedzi.
Dziwny jest ten Mazurek. Wychodzący po cichu. Płynnie z krzyku, w ciszę…
Wracam do niego często. Dzieło 17. Numer 4. A-moll… Arcydzieło Chopina.