Rzecz-o-gicz

Ossobuco to gicz cielęca, ale co to cielęca gicz? To właśnie pytanie determinuje większość kroków podejmowanych przez cywilizowane społeczeństwa w XXI wieku. Co z tą giczą? Kim jest gicz? Czym jest gicz? To ossobuco, ale co? Scio me nescire. Społeczeństwa coraz częściej patrzą na świat biedrzymi oczami. Biedrze oczy nie są fasetkowe, ze swojej natury są chitynowe!

Na potrzeby doświadczenia, ktoś wyimaginowany, wymyślony – na potrzeby wywodu oczywiście – ktoś, zwyczajny obywatel, który stoi w centralnym punkcie, ważnym dla danej społeczności i posiada pakiet premium biedrzych oczu (zdeterminowany dazu porcją wiedzy, a właściwie niewiedzy o giczy) otrzymuje proste zadanie obserwacji. Jakie scenariusze dla tej społeczności można by sobie wyobrazić? Biedrze oczy powodują, iż patrzy się przez i widzi jednocześnie ledwie chitynowe łuski, które przesłaniają ukryte skrzętnie gałki oczne. Gałek ocznych, biorąc pod uwagę liczbę populacji zamieszkałej na danym terenie, może być chyba nawet ponad sto, a może nawet ponad tysiąc. Może więcej? Można też spersonifikować gałki, przypisując je w parach do poszczególnych osobników populacji. Nie zmienia to faktu, że wszystkie, co do sztuki, zakrywa biedrza chityna. Pojedynczy osobnik, nazwijmy go na potrzeby wywodu biedrookim, może stać, na potrzeby wywodu oczywiście również, w centralnym miejscu i nawet się rozglądać; może mieć nawet oczy dookoła głowy i cóż z tego. Ze względu, iż niezbyt wiele widzi, musi zacząć w końcu dojrzewać do decyzji, aby rozważyć, czy aby nie zacząć w końcu węszyć. Węch w populacjach bywa różny. Smog, zanieczyszczenia, a także liczne alergie wziewne i infekcje (w tym SARS-CoV-2) mogą go przytępiać. Statystyczny członek populacji, tak możemy zakładać, ma wprawdzie węch nie najgorszy, wiedząc jednocześnie, że inni mogą mieć lepszy. Gorszy również. Z tego też względu dotychczas wybrany losowo przedstawiciel, więzień uwolniony z sieci statystyk, nie decydował się wykonywać głębokich wdechów, które mogły stać się substytutem dla biedrzych oczu. Oddech generalnie ma płytki(smog, covid, alergie, ju noł), hiperwentylacyjny (cały ten strach) i wielokrotnie czuje się jak Scarecrow z komiksów DC, który z worem na głowie próbował zdobywać panowanie w miejskich areałach, nie wiedząc, że de facto dokonuje jedynie samoterapii. Z workiem i w areałach. Z workiem kryjącym biedrze oczy i niestety przytępiającym również i węch. Formy terapii stają się ważniejsze, na pewno od pewnego momentu, niż konieczność patrzenia przez albo pomimo biedrzych oczu. W worku na głowie, hiperwentylując się lekko. Formy terapii(a w tym przypadku jedynie jedna) z czasem stają się najważniejsze i wpływają na szereg decyzji. Decyzji, ze względu na brak świadomości uczestniczenia w formie samoterapii, podejmowanych w afekcie, niosących szereg konsekwencji, nie dla osobnika wyrwanego ze statystyki, ale również, a może przede wszystkim dla populacji.

Worki dmuchane helem, biedrze chitynowe oczy odlatujące w przestrzeń i orbitujące nad miastem, biedrze projekcje zmultiplikowane licznymi soczewkami owadziej gałki ocznej, stroboskopowe pokazy z mapingami wyświetlanymi w formie projekcji na sypiących się elewacjach, buch gorąca tryskającego z potem członków społeczności, wasze zdrowie, kompanie reprezentacyjne i niekończące się historie o smokach i księżniczkach. Kłębowisko różności i targowisko próżności. Worek naciskany na głowę coraz mocniej. Wyższy poziom hiperwentylacji. Teraz oddech płytki. Biedrze oczy, worek, smog i covid. Ossobuco, czyli gicz cielęca. Co to? Skąd przyszło? Czy pójdzie? Kiedy? Kość. Z dziurą!

źródło: dc.com

Dodaj komentarz