Czuję się jakby ktoś na mnie s**ł cały czas!
Powiedział znak D4a kodujący, ostatnio tylko podprogowo i w podtekstach, znaną nam wszystkim informację o ślepej ulicy. Belka pionowa biała, pozioma czerwona, razem prawie krzyż, chyba nawet bardziej uzasadniony historycznie niż wszystkie wiszące na ścianach symbole naszej wiary. Tło niebieskie wypełniające, coś w deseń navy blue, wszystko upstrzone wykrystalizowanym mocznikiem oraz, co będzie największym zaskoczeniem, azotem, fosforem i potasem. Samo dobro pstrzące. Żeby nie było zbyt słodko, na pokładzie także w kolejności alfabetycznej: borelioza, kryptosporydioza, listerioza i toksoplazmoza. Powierzchnia pokryta równomiernie, jakby sam Jackson Pollock powstał na chwilę i użył ptasich kuprów do strzałów wielokrotnych na powierzchnię navy blue. Działanie masą, warstwowo, celowo i efektownie.
Cała hałastra zbrodniarzy schowana w gąszczu krzaków i obserwująca wszystko z pewnym dystansem. Niestety bezrefleksyjnie, nadal zajmując się tylko sobą, świergocąc w niebogłosy z zadowoleniem, jakby absolutnie nic się nie stało. Bawimy się dobrze, lewitując na pewnej wysokości, w swoim towarzystwie, świergocąc radośnie. Ptasie radio, nieopodal miejsca zbrodni. Znak, kwadrat z belką pionową w kolorze białym, i poziomą w kolorze czerwonym pozostaje upstrzony w tym zadowolonym Towarzystwie. Stoi tak, jak stał i sam z siebie nie zamierza zrobić absolutnie nic. Czeka cierpliwie na zmianę, refleksję, stosowanie się do prostych, zapisanych już dawno zasad. Ecce Homo…

